sobota, 10 września 2016

Epilog

Mieszkanie wynajmowane przez paryski klub nie było duże, ale Stephanowi i Haveline w zupełności wystarczało. Chłopak rzucił na ziemię swoją torbę i z uśmiechem na ustach rozejrzał się po swoim nowym domu.
– Podoba ci się? – zapytał stojącą obok Hav.
– Jest wspaniałe – wyszeptała dziewczyna, patrząc na brata oczami przepełnionymi bezgraniczną radością. – Naprawdę będziemy tu mieszkać sami? – wzdrygnęła się na samo wspomnienie okrutnego stryja.
– Oczywiście – przytaknął Stephane. – Zaufaj mi – teraz będzie już tylko lepiej.
***
Pierwszy raz siedząc przed grobem Haveline, Stephane czuł spokój. Mógł spokojnie patrzeć na jej zdjęcie i nie mieć tak strasznych wyrzutów sumienia, że ją zawiódł. Podobnie było kiedy spoglądał na fotografię przedstawiającą jego matkę i ojca.
Przymknął oczy i przywołał w wyobraźni obraz małej Amelki w ramionach Hani i Marcina. Była bezpieczna szczęśliwa, a jej szczęście było jego szczęściem. Wiedział, że teraz w końcu jego siostrzenica miała to o czym zawsze marzyła.
– Widzisz, twojemu bratu w końcu się udało – zaśmiał się sam do siebie.
Amelia miała rodzinę, a on znów mógł spać spokojnie.
***
Marcin stał przed salą sądową i nerwowo co chwilę poprawiał krawat. Siedząca obok Hania stukała palcami o oparcie krzesła, a jej wzrok uciekał w stronę drzwi. Czekali na ostateczną decyzje sądu w sprawie przyznania im prawa do opieki nad Amelką, Kilka następnych minut miało zdecydować czy w końcu będą szczęśliwi , czy stworzą prawdziwą rodzinę, czy ich miłość do dziewczynki zostanie doceniona.
– Myślisz, że się uda? – zapytała niepewnie Hania.
–Musi – powiedział jej mąż, podchodząc do niej i delikatnie całując ją w czoło. – Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze.
W tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem.
– Zapraszam państwa – powiedziała chłodno wysoka kobieta.
Małżeństwo weszło powoli do środka. Hania była strasznie blada i wyglądała jakby zaraz miała zemdleć, więc Marcin objął ją ramieniem by dodać jej otuchy. Sam jednak miał wrażenie, że nogi ma z galarety, utracił też zdolność logicznego myślenia. Usiedli w swojej ławce, a siatkarz od razu odnalazł wzrokiem Amelkę. Siedząca parę metrów dalej dziewczynka uśmiechnęła się do niego wesoło i pokazała uniesiony kciuk. Siatkarz powtórzył gest, choć był zbyt zdenerwowany, by dokładnie stwierdzić co robi.
Słowa sędziego docierały do niego jak przez mgłę, ale ostateczny wyrok usłyszał bardzo wyraźnie.
Amelka oficjalnie została jego córeczką.
Najpierw poczuł jak ogromny kamień spada mu z serca, a potem szczera, nieskończona radość opanowała jego ciała. Pochwycił Hanię w ramiona i pocałował ją mocno. Kobieta śmiała się, szczęśliwa z tego, że naprawdę została mamą, jej marzenie zostało spełnione. Płakała wręcz, ale były to łzy tylko i wyłącznie radości i miłości.
– Udało się! Udało się! – Amelka wpadła w objęcia rodziców. – Od dziś jestem Amelią Możdżonek.
Słysząc dziewczynkę, Marcin także roześmiał się wesoło po czym przytulił ją mocno. Nadal nie wierzył w to, że po tylu przejściach, w końcu w świetle prawa stał się ojcem, a ta mała siedmiolatka była jego córeczką,.
Sędzia dał im się nacieszyć sobą po czym kazał jeszcze podpisać ostatnie dokumenty i oficjalnie zakończył sprawę. Z sądy wychodzili w trójkę, śmiejąc się wesoło i trzymając za ręce, jak rodzina.
Jak prawdziwa, szczęśliwa rodzina.


Właśnie przeczytaliście epilog pierwszego opowiadania, które udało mi się doprowadzić do końca jestem z tego niezmiernie dumna, bo nareszcie wytrwałam w pisaniu jednej rzeczy przez więcej niż połowę historii.
„Amelka” jest dla mnie niezwykłą historią. Drugą siatkarską i pierwszą, którą pisałam pod konkretnego bohatera. Tym bohaterem była właśnie tytułowa Amelka. Kilka miesięcy temu w mojej głowie pojawił się obraz małej, inteligentnej dziewczynki desperacko potrzebującej rodziny. Nie wiedziała, który siatkarz stworzy dla niej tę rodzinę, ale od razu wiedziałam, że mała musi mieć jakiś związek z Stephanem. Dopiero potem wpadłam na pomysł, by do historii wprowadzić Możdżonków.
I uważam, ze to był świetny wybór.
Teraz czas na podziękowania. Dziękuję wam, czytelnikom za to, że byliście ze mną przez te szesnaście części, że przejmowaliście się losami bohaterów. Dziękuję za komentarze, bo każdy z nich był dla mnie ogromną motywacją. Naprawdę nie macie pojęcia jaką miałam radochę za każdym razem gdy czytałam wasze słowa.
Wybiera się ktoś może jutro na mecz gwiazd? Ja zamierzam być, z chęcią pogadam z kimś obeznanym w siatkarskim fandomie. Jeśli zauważycie dziewczynę z nazwiskiem Finnigan i siódemką na plecach, to będę właśnie ja. Zresztą wokół siódemki umieszczone będą tytuły moich blogów.
Naprawdę z chęcią was poznam, bo niestety, ale w moim otoczeniu fanów siatkówki tak naprawdę nie ma.
I na koniec mam dla was pewną radosną informację.
Zżyłam się bardzo z Amelką i już pisząc trzeci rozdział wiedziałam, że zrobię coś co na razie trzymałam przed wami w tajemnicy. Mianowicie…
Napiszę drugą część „Amelki”!
Nie wiem jeszcze kiedy ona powstanie, możliwe, że dopiero w przyszłym roku, ale obiecuję, że powstanie.
To chyba tyle. Napiszcie od siebie ostatnie komentarze pod tą historią. Proszę, niech każdy kto czytał napiszę choć jedno słowo. Takie, krótkie słowo pożegnania.
Dziękuję wam!
Violin

6 komentarzy:

  1. Kochana z całego serca dziękuję Ci za to opowiadanie. Za każdym razem wyczekiwałam z niecierpliwością nowego rozdziału. Jeśli zaczniesz już publikować drugą część opowiadania to koniecznie daj mi znać. Pozdrawiam serdecznie i jeśli tylko masz ochotę to zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Ci za tą historie. Była wspaniała i ty to wiesz i ja, że cholernid zazdroszczę Ci tego cudownego stylu pisania.
    Blog był naprawdę wspaniały i chwytał za serce i to nie jeden raz.
    Wiesz, że nie zawsze mogłam skomentować, ale możesz być pewna, że każdego twojego bloga, każdy twój rozdział czytam nawet w nocy o północy.
    Jeszcze raz dziękuje.
    I to zobaczenia!♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mogę Ci napisać? :)
    Po prostu dziękuję za to wspaniałe, cudne opowiadanie.
    Każdy Twój rozdział wywoływał na mojej twarzy wieeelki uśmiech i wręcz zarażał mnie pozytywną energią.
    To opowiadanie z pewnością na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako jedno z najlepszych, jakie w życiu czytałam. I na zawsze pozostanie też w moim sercu! ♥
    Jeszcze raz dziękuję za każdy rozdział.
    To, że zdecydowałaś się pisać drugą część, jest drugą najlepszą wiadomością dzisiejazego dnia (zaraz po tym, że nasi juniorzy zostali Mistrzami Europy) ;) Naprawdę bardzo się cieszę! Nie mogę się doczekać!
    Czytanie takiego świetnego opowiadania, było dla mnie zaazczytem. :)
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Ciebie dumna :) pokochałam tą historię i nie uwierzysz jak się strasznie cieszę na myśl, że znów będę kilka razy w tygodniu zaglądać na blog ze słowem "Amelka" w nazwie by sprawdzić czy jest już nowy rozdział :D
    Pisałam to wiele razy, ale kocham Stephane'a. I naprawdę bardzo się cieszę gdy mogę choć trochę o nim poczytać :) to w czasie poszukiwania czegoś o nim, natrafiłam na "Trudny przypadek" <3 kolejne blogi na bank będę czytać bo pomysły masz bombowe, a jeśli pojawi się wątek trenera to możesz być już pewna, że zostanę tam stałym gościem ;))
    Teraz dodam ten oto komentarz i idę zobaczyć co słychać u Stefana i Zosi ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :) czekam na kolejne opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że już koniec😞. Świetnie się czytało i z pewnością będę do tego opowiadania wracać.
    Pzdr jul

    OdpowiedzUsuń