Warszawa, 24 marca 2016
Stephane najciszej jak mógł pchnął drzwi do mieszkania. Było
dobrze po jedenastej kiedy wrócił z długich rozmów w zarządzie PZPS,
dotyczących olimpiady i nie zamierzał obudzić teraz swoich dzieci. Powoli
przeszedł przez hol, kątem oka zauważając, że drzwi do pokoju Manoline są
delikatnie uchylone. Zaglądnął do środka i uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył
swoją córeczkę, leżącą na brzuchu, z rękami rozłożonymi na boki i blokiem
rysunkowym pod głową.
– Czekała na
ciebie.
Antiga odwrócił się na pięcie, słysząc głos swojej żony.
– Jak zawsze – odpowiedział, delikatnie całując Stephanie w
czoło.
– Jak rozmowy? – zapytała, przechodząc do kuchni.
– Dobrze. – Trener wzruszył ramionami. – Nic ciekawego.
Zapadła cisza. Stephane opierał się o kuchenny blat,
wpatrując się w trzymany przez siebie kubek z herbatą.
– Stephane – Stephanie podeszła do męża, chwyciła go a rękę
i spojrzała głęboko w oczy. – Co się dzieje, kochanie?
Antiga nic nie odpowiedział. Pustym spojrzeniem patrzył na
gorącą ciecz w swoim naczyniu. Odkąd trzy dni wcześniej wrócili z Paryża,
często spędzał długie minuty, wpatrując się bliżej nieokreślony punkt i myśląc.
– Stephanie – wyszeptał w końcu. – Obiecaj mi coś,
Stephanie. Nigdy, ale to nigdy, nie pozwolisz bym was stracił.
– Obiecuję – uśmiechnęła się smutno, wtulając się w jego
tors.
***
Lubin, 25 marca 2016
Przyszli do domu dziecka po raz drugi, jeszcze bardziej
zdenerwowani niż wcześniej. W domu już wszystko czekało na Amelkę, a
poprzedniego dnia, cały wieczór spędzili, wymyślając co będą robić przez te
kilka dni.
– Amelia już na państwa czeka – zakomunikowała dyrektorka,
gdy tylko przekroczyli próg budynku.
Miała racje. Dziewczynka siedziała w salonie, w ogromnym
fotelu, z stopami dwadzieścia centymetrów nad ziemią i książką na kolanach.
– Są państwo – pojrzała na różowy zegarek na nadgarstku –
całe siedem minut zza wcześnie. Zdążyłabym skończyć rozdział.
– Chyba się na nas nie obrazisz – zaśmiała się Hania.
– Nie, prze pani.
– No właśnie. – Kobieta uśmiechnęła się delikatnie. – A tak
przy okazji – Hania jestem, nie żadna pani.
Amelia spojrzała na nią niepewnie, zmarszczyła czoło,
zastanawiając się nad czymś intensywnie, ale w końcu odpowiedziała.
– Amelia – dygnęła wesoło, szczerząc się szeroko.
Przyglądający się całej scence Marcin, prychnął śmiechem i
sięgnął po stojąca obok fotela torbę z rzeczami dziewczynki. Pożegnali się z
dyrektorką, po czym opuścili budynek domu dziecka.
Kiedy jechali ulicami
Lubina, akurat tak się złożyło, że w radiu leciała piosenka jednej z popularnych
francuskich artystek. Jakie było zdziwienie Marcina i Hani, gdy Amelia zaczęła
podśpiewywać pod nosem tekst utworu i dodatkowo szło jej to naprawdę dobrze.
– Znasz francuski? – zapytał Marcin, kiedy piosenka się
skończyła.
– Owszem – przytaknęła Amelka. – Jak miałam cztery lata to
telewizor na pierwszym piętrze dostał szału i leciało tylko Nickolodeon po
francusku. Mnie się nie chciało siedzieć z innymi w salonie, więc oglądałam u
góry i jakoś załapałem język. Pani dyrektor twierdzi, że mam do niego naturalny
talent.
Małżeństwo przyjęło do wiadomości taką wersję wydarzeń. Do
domu dojechali w ciszy, bo dziewczynka trochę przysnęła na tylnym siedzeniu.
Kiedy w końcu pojawili się w mieszkaniu, Amelka obejrzała
swój tymczasowy pokój po czym wylądowała w kuchni, gdzie na stole leżały jajka
i zestaw do malowania.
– Będziemy robić pisanki? – zapytała, biorąc do ręki mały
pędzelek.
– Pomyślałam, że to może być całkiem… fajne – wyjaśniła Hania,
wymieniając niepewne spojrzenie z mężem.
Amelka milczała przez chwilę, co sprawiło, że Możdżonkowie
zaczęli się denerwować.
– To super! – Uśmiechnęła się szeroko. – Ale będę mogła
ozdobić je jak mi się podoba, prawda? W domu dziecka panie zawsze każą mi
malować jakieś kwiatki, króliczki i inne uroczo-dziewczęce wzorki. A to jest
strasznie nudne! – Amelka przewróciła oczami, co Marcin skwitował cichym śmiechem.
– Możesz zrobić co ci się żywnie podoba – powiedział. – Wy się
tu rozgośćcie, a ja… A ja pójdę szukać koszyczka – westchnął zrezygnowany, zwiesił głowę i powłóczystym
krokiem skazańca, opuścił pomieszczenie.
Hania i Amelka zabrały się do roboty. Kobieta z zdziwieniem
obserwowała jak wiele radości sprawia dziewczynce taka prozaiczna czynność jak
malowanie. Mała w ciszy, przygryzając wargę, nakładała farbę tak by wzór był
jak najbardziej dokładny.
– To… – Hania postanowiła w końcu przerwać ciszę. – Lubisz czytać,
tak? A co najbardziej?
– Powieści detektywistyczne – odpowiedziała dziewczynka, nie
przerywając pracy. – Christie, Doyle, czasami przeczytam coś o Panu
Samochodziku, a ostatnio zmierzyłam się z „Wszystko Czerwone” Chmielewskiej. Ma
dziwny styl. Fajny, ale dziwny. Marcin wędkuje?
– Co… – zmiana tematu zaskoczyła Hanie. – Ale… tak, czasami
chodzi na ryby. A skąd ten wniosek.
– W salonie, obok szafy stoi wędka. Gracie w scrabble? A w
bierki? Albo w rumikuba? A myślisz, że Marcin mógłby zabrać mnie na ryby.
– Czuję się jak na przesłuchaniu – zaśmiała się kobieta,
słysząc z jaką prędkością dziewczynka zadaje pytania.
– Przepraszam. – Amelka spuściła wzrok. – Chyba przeczytałam
za wiele opisów śledztwa.
– Nic się nie stało. – Hania uśmiechnęła się miło. –
Naprawdę interesujesz się tym wszystkim.
– W przyszłości chciałabym zostać detektywem. Albo
patologiem. Jeszcze nie wiem. Kaśka, taka dziewczyna z pokoju obok, pozwala mi czasami
oglądać razem z nią ten serial „Sherlock”. Jest genialny. Widziałam wszystkie
odcinki chyba z tysiąc razy, ale na samym początku zawsze starał się rozwiązać
zagadkę zanim rozwiązanie zostanie pokazane. Strasznie podoba mi się postać
Molly. Ma super pracę i choć podkochuje się w Sherlocku to i tak nie miała
oporu by u przywalić. To jak myślisz? Mam szanse na te ryby? Zawsze chciałam
powędkować!
Hania nie mogła uwierzyć jak taka mała istotka może z taką
prędkością wyrzucać z siebie kolejne wyrazy.
– Jak w poniedziałek będzie ładna pogoda to gdzieś
pojedziemy – powiedział Marcin, wchodząc do kuchni. W jednej ręce trzymał
trochę zmaltretowany koszyczek, a drugą masował czoło. – Nigdy więcej nie
wchodzę do tej kanciapy. Wiecie ile guzów sobie nabiłem/
– Zapewne sporo – odpowiedziała rezolutnie Hania. – Mówiłam żebyś
uważał.
Siatkarz machnął ręką, a jego wzrok spoczął na leżą w
specjalnym pojemniku pisanki.
– To Sherlock Holmes? – zapytał, delikatnie podnosząc jedną
z nich.
– A obok Herkules Poirot, panna Murple i Tommy i Tuppence,
ale na jednym jajku – wyjaśniła Amelka, wskazując po kolei jajka.
– A to? – Możdżonek wziął do ręki ostatnią pracę.
– To jesteś ty – odpowiedziała z dumą dziewczynka. – Takiego
profilu nie można zmarnować.
– Zrobię zdjęcie i pokaże chłopakom. Ale będą mieli ubaw –
zaśmiał się środkowy.
Przez kolejne godziny, cała trójka przyozdabiała kolejne
jajka. Opcja z różnymi postaciami przyjęła się całkowicie i do grona detektywów
dołączyli Napoleon, Elżbieta II, Hulk, Iron Man, Batman, Bolek i Lolek, a także
bardzo szczerbaty i bardzo krzywy Ramzes II autorstwa Marcina Możdżonka.
– Fanie było – powiedziała Amelka, kiedy w końcu późnym
wieczorem kładła się spać. – Mogłabym tu u was zostać – stwierdziła.
– Może się uda, kochanie – wyszeptała Hania, głaszcząc
dziewczynkę po głowie. – Może się uda.
Mamy i rozdział drugi. Powiem szczerze, że jestem z niego
całkiem zadowolona, choć nie mogłam wymyśleć końcówki. Jak na razie pisanie
tego opowiadania jest całkiem przyjemne, choć nigdy czegoś takiego nie pisałam.
Mam nadzieję, że part się podobał. Zapraszam do
komentowania, bo każdy komentarz to ogromna motywacja.
Pozdrawiam
Violin
Nie wiem, ale po prostu zakochałam się w tej historii.
OdpowiedzUsuńJest...hmm? Inna? Ciekawsze?
Na pewno Amelia jest nietypową dziewczynka...co jest przecudowne!:)
Czekam na dalsze losy :)
Wielkie buziaki i serdecznie pozdrawiam :) :***
Psss. Zapraszam do siebie :D http://dajmipewnosczetowszystkojesttegowarte.blogspot.com/
Jejku jaka Amelka jest rezolutna i wygadana jak na swój wiek. Trzeba przyznać, ze ma oryginalne zainteresowania jak na dziewczynkę w jej wieku :D fajnie, że tak świetnie dogaduje się z Hanią i Marcinem. czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo Amelka bardzo wygada, ale mi się podoba. Mam nadzieję, że im się uda aby ona została z nimi.
OdpowiedzUsuńJestem tutaj :P :>
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie! Wciąga tak, że nie można się od niego oderwać. Nigdy nie znudzi mi się styl Twojego pisania :) ♥
/Ola