sobota, 21 maja 2016

Rozdział 2

Warszawa, 24 marca 2016
Stephane najciszej jak mógł pchnął drzwi do mieszkania. Było dobrze po jedenastej kiedy wrócił z długich rozmów w zarządzie PZPS, dotyczących olimpiady i nie zamierzał obudzić teraz swoich dzieci. Powoli przeszedł przez hol, kątem oka zauważając, że drzwi do pokoju Manoline są delikatnie uchylone. Zaglądnął do środka i uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył swoją córeczkę, leżącą na brzuchu, z rękami rozłożonymi na boki i blokiem rysunkowym pod głową.
– Czekała  na ciebie. 
Antiga odwrócił się na pięcie, słysząc głos swojej żony.
– Jak zawsze – odpowiedział, delikatnie całując Stephanie w czoło.
– Jak rozmowy? – zapytała, przechodząc do kuchni.
– Dobrze. – Trener wzruszył ramionami. – Nic ciekawego.
Zapadła cisza. Stephane opierał się o kuchenny blat, wpatrując się w trzymany przez siebie kubek z herbatą.  
– Stephane – Stephanie podeszła do męża, chwyciła go a rękę i spojrzała głęboko w oczy. – Co się dzieje, kochanie?
Antiga nic nie odpowiedział. Pustym spojrzeniem patrzył na gorącą ciecz w swoim naczyniu. Odkąd trzy dni wcześniej wrócili z Paryża, często spędzał długie minuty, wpatrując się bliżej nieokreślony punkt i myśląc.
– Stephanie – wyszeptał w końcu. – Obiecaj mi coś, Stephanie. Nigdy, ale to nigdy, nie pozwolisz bym was stracił.
– Obiecuję – uśmiechnęła się smutno, wtulając się w jego tors.
***
Lubin, 25 marca 2016
Przyszli do domu dziecka po raz drugi, jeszcze bardziej zdenerwowani niż wcześniej. W domu już wszystko czekało na Amelkę, a poprzedniego dnia, cały wieczór spędzili, wymyślając co będą robić przez te kilka dni. 
– Amelia już na państwa czeka – zakomunikowała dyrektorka, gdy tylko przekroczyli próg budynku.
Miała racje. Dziewczynka siedziała w salonie, w ogromnym fotelu, z stopami dwadzieścia centymetrów nad ziemią i książką na kolanach.
– Są państwo – pojrzała na różowy zegarek na nadgarstku – całe siedem minut zza wcześnie. Zdążyłabym skończyć rozdział.
– Chyba się na nas nie obrazisz – zaśmiała się Hania.
– Nie, prze pani.
– No właśnie. – Kobieta uśmiechnęła się delikatnie. – A tak przy okazji – Hania jestem, nie żadna pani.
Amelia spojrzała na nią niepewnie, zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad czymś intensywnie, ale w końcu odpowiedziała.
– Amelia – dygnęła wesoło, szczerząc się szeroko.
Przyglądający się całej scence Marcin, prychnął śmiechem i sięgnął po stojąca obok fotela torbę z rzeczami dziewczynki. Pożegnali się z dyrektorką, po czym opuścili budynek domu dziecka.
Kiedy jechali  ulicami Lubina, akurat tak się złożyło, że w radiu leciała piosenka jednej z popularnych francuskich artystek. Jakie było zdziwienie Marcina i Hani, gdy Amelia zaczęła podśpiewywać pod nosem tekst utworu i dodatkowo szło jej to naprawdę dobrze.
– Znasz francuski? – zapytał Marcin, kiedy piosenka się skończyła.
– Owszem – przytaknęła Amelka. – Jak miałam cztery lata to telewizor na pierwszym piętrze dostał szału i leciało tylko Nickolodeon po francusku. Mnie się nie chciało siedzieć z innymi w salonie, więc oglądałam u góry i jakoś załapałem język. Pani dyrektor twierdzi, że mam do niego naturalny talent.
Małżeństwo przyjęło do wiadomości taką wersję wydarzeń. Do domu dojechali w ciszy, bo dziewczynka trochę przysnęła na tylnym siedzeniu.
Kiedy w końcu pojawili się w mieszkaniu, Amelka obejrzała swój tymczasowy pokój po czym wylądowała w kuchni, gdzie na stole leżały jajka i zestaw do malowania.
– Będziemy robić pisanki? – zapytała, biorąc do ręki mały pędzelek.
– Pomyślałam, że to może być całkiem… fajne – wyjaśniła Hania, wymieniając niepewne spojrzenie z mężem.
Amelka milczała przez chwilę, co sprawiło, że Możdżonkowie zaczęli się denerwować.
– To super! – Uśmiechnęła się szeroko. – Ale będę mogła ozdobić je jak mi się podoba, prawda? W domu dziecka panie zawsze każą mi malować jakieś kwiatki, króliczki i inne uroczo-dziewczęce wzorki. A to jest strasznie nudne! – Amelka przewróciła oczami, co Marcin skwitował cichym śmiechem.
– Możesz zrobić co ci się żywnie podoba – powiedział. – Wy się tu rozgośćcie, a ja… A ja pójdę szukać koszyczka  – westchnął zrezygnowany, zwiesił głowę i powłóczystym krokiem skazańca, opuścił pomieszczenie.
Hania i Amelka zabrały się do roboty. Kobieta z zdziwieniem obserwowała jak wiele radości sprawia dziewczynce taka prozaiczna czynność jak malowanie. Mała w ciszy, przygryzając wargę, nakładała farbę tak by wzór był jak najbardziej dokładny.
– To… – Hania postanowiła w końcu przerwać ciszę. – Lubisz czytać, tak? A co najbardziej?
– Powieści detektywistyczne – odpowiedziała dziewczynka, nie przerywając pracy. – Christie, Doyle, czasami przeczytam coś o Panu Samochodziku, a ostatnio zmierzyłam się z „Wszystko Czerwone” Chmielewskiej. Ma dziwny styl. Fajny, ale dziwny. Marcin wędkuje?
– Co… – zmiana tematu zaskoczyła Hanie. – Ale… tak, czasami chodzi na ryby. A skąd ten wniosek.
– W salonie, obok szafy stoi wędka. Gracie w scrabble? A w bierki? Albo w rumikuba? A myślisz, że Marcin mógłby zabrać mnie na ryby.
– Czuję się jak na przesłuchaniu – zaśmiała się kobieta, słysząc z jaką prędkością dziewczynka zadaje pytania.
– Przepraszam. – Amelka spuściła wzrok. – Chyba przeczytałam za wiele opisów śledztwa.
– Nic się nie stało. – Hania uśmiechnęła się miło. – Naprawdę interesujesz się tym wszystkim.
– W przyszłości chciałabym zostać detektywem. Albo patologiem. Jeszcze nie wiem. Kaśka, taka dziewczyna z pokoju obok, pozwala mi czasami oglądać razem z nią ten serial „Sherlock”. Jest genialny. Widziałam wszystkie odcinki chyba z tysiąc razy, ale na samym początku zawsze starał się rozwiązać zagadkę zanim rozwiązanie zostanie pokazane. Strasznie podoba mi się postać Molly. Ma super pracę i choć podkochuje się w Sherlocku to i tak nie miała oporu by u przywalić. To jak myślisz? Mam szanse na te ryby? Zawsze chciałam powędkować!
Hania nie mogła uwierzyć jak taka mała istotka może z taką prędkością wyrzucać z siebie kolejne wyrazy.
– Jak w poniedziałek będzie ładna pogoda to gdzieś pojedziemy – powiedział Marcin, wchodząc do kuchni. W jednej ręce trzymał trochę zmaltretowany koszyczek, a drugą masował czoło. – Nigdy więcej nie wchodzę do tej kanciapy. Wiecie ile guzów sobie nabiłem/
– Zapewne sporo – odpowiedziała rezolutnie Hania. – Mówiłam żebyś uważał.
Siatkarz machnął ręką, a jego wzrok spoczął na leżą w specjalnym pojemniku pisanki.
– To Sherlock Holmes? – zapytał, delikatnie podnosząc jedną z nich.
– A obok Herkules Poirot, panna Murple i Tommy i Tuppence, ale na jednym jajku – wyjaśniła Amelka, wskazując po kolei jajka.
– A to? – Możdżonek wziął do ręki ostatnią pracę.
– To jesteś ty – odpowiedziała z dumą dziewczynka. – Takiego profilu nie można zmarnować.
– Zrobię zdjęcie i pokaże chłopakom. Ale będą mieli ubaw – zaśmiał się środkowy.
Przez kolejne godziny, cała trójka przyozdabiała kolejne jajka. Opcja z różnymi postaciami przyjęła się całkowicie i do grona detektywów dołączyli Napoleon, Elżbieta II, Hulk, Iron Man, Batman, Bolek i Lolek, a także bardzo szczerbaty i bardzo krzywy Ramzes II autorstwa Marcina Możdżonka.
– Fanie było – powiedziała Amelka, kiedy w końcu późnym wieczorem kładła się spać. – Mogłabym tu u was zostać – stwierdziła.
– Może się uda, kochanie – wyszeptała Hania, głaszcząc dziewczynkę po głowie. – Może się uda.

Mamy i rozdział drugi. Powiem szczerze, że jestem z niego całkiem zadowolona, choć nie mogłam wymyśleć końcówki. Jak na razie pisanie tego opowiadania jest całkiem przyjemne, choć nigdy czegoś takiego nie pisałam.
Mam nadzieję, że part się podobał. Zapraszam do komentowania, bo każdy komentarz to ogromna motywacja.
Pozdrawiam
Violin

4 komentarze:

  1. Nie wiem, ale po prostu zakochałam się w tej historii.
    Jest...hmm? Inna? Ciekawsze?
    Na pewno Amelia jest nietypową dziewczynka...co jest przecudowne!:)
    Czekam na dalsze losy :)
    Wielkie buziaki i serdecznie pozdrawiam :) :***
    Psss. Zapraszam do siebie :D http://dajmipewnosczetowszystkojesttegowarte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaka Amelka jest rezolutna i wygadana jak na swój wiek. Trzeba przyznać, ze ma oryginalne zainteresowania jak na dziewczynkę w jej wieku :D fajnie, że tak świetnie dogaduje się z Hanią i Marcinem. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No Amelka bardzo wygada, ale mi się podoba. Mam nadzieję, że im się uda aby ona została z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tutaj :P :>
    Bardzo fajne opowiadanie! Wciąga tak, że nie można się od niego oderwać. Nigdy nie znudzi mi się styl Twojego pisania :) ♥
    /Ola

    OdpowiedzUsuń