Paryż, 6 lutego 1986
– Stephane… Obudź się Stephane.
Antiga z trudem otworzył oczy,
siadając na łóżku.
– Co się stało, Hav? – zapytał,
zaspanym głosem.
– Nie mogę spać – odpowiedziała dziewczynka.
Stephane westchnął głęboko, ale
przysunął się bliżej ściany, by zrobić miejsce siostrze. Uszczęśliwiona
Haveline położyła się obok i wtuliła się w brata.
– Kiedy wróci tata? – zapytała, przytulając
mocniej pluszowego misia.
– Już niedługo, Hav – wyszeptał chłopiec.
– Już niedługo.
***
Lubin, 27–29 marca 2016
Sobotę państwo Możdżonkowie i
Amelia spędzili w mieszkaniu, bo pogoda w Lubinie postanowiła się na nich
obrazić. Nie przeszkodziło im to jednak w tym czas ten spędzić wesoło. W domu
siatkarza pełno było różnorakich gier planszowych, które mała Amelka wręcz
uwielbiała. Zaczęli od scrabbli.
– Mżyć – powiedziała dziewczynka,
układając słowo.
–Ćma – dołożył swoje literki
Marcin.
– Ćwiek
– Ilość
Tak to mniej więcej wglądało. W
końcu doszło do zaciętej rozgrywki między Hanią i Amelką, bo Marcin poddał się
w momencie, kiedy na planszy pojawiło się słowo śniedź, ułożone przez jego
własną żonę.
Następnie przyszedł czas na
bierki. Tutaj także środkowy nie miał za wiele do powiedzenia, bo z swoimi
wielkimi paluchami nic wielkiego zdziałać nie mógł. Tak więc i tym razem mógł
być tylko kozłem ofiarnym rozgrywki toczącej się między paniami.
Dużo rozmawiali. Amelka
opowiadała o swojej szkole, kolegach z klasy i z domu dziecka, w zamian za to
otrzymywała nad wyraz ciekawe historie związane albo z szatniami różnych klubów
albo też pracą dziennikarza. Przez cały dzień uśmiech nie schodził jej z
twarzy, była pełna energii i wyglądał na naprawdę szczęśliwą.
W niedziele dla odmiany
postanowiło pojawić się słoneczko. Korzystając z pięknej pogody, małżeństwo
postanowiło zabrać dziewczynkę do pobliskiego parku.
– Co robisz? – zapytał Marcin,
kiedy zauważył, że Amelka wisi na drabinka do góry nogami.
– Sprawdzam jak widzi świat
mucha, spacerująca po suficie – wyjaśniła. – No bo przecież nie przyczepię
sobie butów do sufitu.
– No nie możesz
– Widzisz. To jedyne, rozsądne
rozwiązanie – stwierdziła rezolutnie dziewczynka, ale jednocześnie chwyciła się
już prawidłowo drabinki i zeskoczyła na ziemię. – Fajnie tu. Nigdy nie byłam w
tym parku.
– Jest nie duży i nie ma tu super
nowoczesnych placów zabawa, więc nie wielu ludzi tu przychodzi. Idziemy na
lody? – zapytał siatkarz, machając
jednocześnie do Hani.
– Mamy marzec, jest jakieś
siedemnaście stopni… Okej, możemy iść na lody. – Amelka uśmiechnęła się szeroko
i podskakując wesoło, ruszyła w stronę najbliższego sklepu.
Tak mniej więcej minęły im te dwa
dni. W poniedziałek, zgodni z wcześniej daną obietnicą, Marcin zabrał małą na
ryby. Ubrana w trochę przy dużą, niebieską bluzę, ogrodniczki czapkę z daszkiem,
siedziała sobie na jednym z pomostów nad pobliskim jeziorem, machając wesoło
bosymi stopami nad wodą i trzymając zdecydowanie za długą wędkę.
Nie wiele mówili. Delektowali się
ciszą i spokojem. Jedynie Marcin co pewien czas rzucał jakąś uwagę, dotyczącą
tego jak dziewczynka trzyma wędkę albo co robi. Czuł się naprawdę dobrze w
towarzystwie tej malej istotki i coraz bardziej chciał mieć za sobą już te
wszystkie rozprawy i inne głupoty, oficjalnie móc
– Ja… mam takie pytanie –
postanowiła się w końcu odezwać się Amelia. – Czy ty… i Hania… czy wy… naprawdę
myślicie… nad adoptowaniem mnie? – zapytała,
spuszczając wzrok.
Siatkarz zmarszczył brwi,
zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Tak. – Uśmiechnął się
delikatnie. – Tak naprawdę to podjęliśmy już decyzje i w środę złożymy
odpowiednie papiery.
– Naprawdę! – Dziewczynka otworzyła
szeroko oczy. – Ja… Dziękuję! – Rzuciła się Marcinowi na szyję i mocno go
przytuliła. Na początku mężczyzna był zaskoczony takim zachowaniem, ale po
sekundzie odwzajemnił uścisk. – Czuję to… poprzednie rodziny… one zrezygnowały…Ale
wy… wy tego nie zrobicie! Prawda?! Ja to wiem! Jesteście inni, to pewne!
– Nie zrobimy, obiecuję – szepnął
Marcin, jeszcze mocniej przyciągając do siebie drobne ciałko Amelki. Zauważył
przy tym srebrny łańcuszek zawieszony na jej szyi, na którego końcu
pobłyskiwało drobne serduszek. – Ładny medalik.
Amelia odsunęła się od siatkarza
i delikatnie zdjęła naszyjnik.
– To jedyna pamiątka jaką mam po
rodzicach – powiedziała, obracając go w dłoni. – Jest… wyjątkowy. Te wzroki na
odwrocie to runy, nie ma drugiego takiego
na świecie.
– A to H.A?
– To pewnie inicjały mamy,
chociaż… nie wiem, po prostu nie wiem.
– Chciałabyś ich kiedyś poznać?
Siedmiolatka spojrzała ze
zdziwieniem na Marcina, nie wierząc w to co słyszy.
– Ja… Nie wiem – stwierdziła,
wzruszając ramionami. – Chciałabym…
chciałabym tylko wiedzieć kim byli, kim JA jestem.
***
Lyon, 29 marca 2016
W siedzibie Interpolu panowała radość.
W końcu po dziesięciu latach walki z jedną z największych międzynarodowych
mafii i sracie wielu agentów, udało im się zabić szefa organizacji i prawie
wszystkich jego ludzi.
– Tylko on uciekł? – zapytała prezydent
Interpolu, spoglądając na podsunięte je zdjęcie.
– Gregor Tishenar, czterdzieści
osiem lat, główne zadanie – wymierzanie zemst – powiedział jeden z agentów,
kładąc na stole teczkę z dokumentami zbiega.
– Stanowi zagrożenie?
– Trudno powiedzieć.
***
Warszawa, 29 marca 2016
Rozplanowywanie, które mecze
zobaczyć na żywo, które w telewizji, a które odpuścić, było trudne i irytując.
Stephane siedział nad terminarzem Plus Ligi i próbował zdecydować czy lepiej
pojechać do Olsztyna na mecz ze Skrą czy do Radomia gdzie mógłby obejrzeć oprócz
miejscowej drużyny także Jastrzębski.
Jak się okazało jego problem
został szybko rozwiązany, bo jeszcze tego samego wieczoru zadzwonił do niego
Philippe z dość zaskakującą informacją – dostał ofertę z Bełchatowa i miał
zamiar ją przyjąć. Antiga za bardzo nie protestował, ułatwiało mu to wręcz
zadanie.
– A piątego wstąpimy do Lubina –
podsumował w końcu, stawiając krzyżyk w odpowiednim miejscu w kalendarzu. Był
zadowolony z tego, że w końcu udało mu się to ogarnąć i teraz mógł w spokoju
spędzić resztę świąt.
A przynajmniej tak mu się
wydawało. W momencie, w którym już miał zamykać laptopa, jego ekran zrobił się
cały czarny, a potem powoli zaczęły się na nim pojawiać krwistoczerwone literki.
– „Wiem gdzie ona jest.” – przeczytał powoli trener. – Timote!
– Coś się stało? – zapytał jego
syn, wchodząc do salonu.
– Wgrywałeś jakąś grę na mojego
laptopa? – zapytał, wskazując na
tajemniczy napis. Chłopiec pokręcił gwałtownie głową.
– Nic nie zrobiłem – stwierdził,
podnosząc ręce do góry. – Zresztą nawet nie mam takiej gry. Może to tylko jakaś
reklama. O… zniknęło!
Miał racje. Dziwny napis
rozpłynął się w powietrzu i zamiast niego na ekranie znów widniało zdjęcie
całej rodzinki. Stephane podrapał się po głowie i z niedowierzeniem usiadł
przed laptopem.
– Dziwne – wyszeptał. – Bardzo dziwne.
Mamy i rozdział trzeci. Jest taki sobie wyobrażałam go sobie lepiej, szczególnie scenę na rybach. Ale wyszło jak wyszło trudno.
Rozpoczęliśmy turniej kwalifikacyjny. Wygrana z Kanadą cieszy, trochę tylko szkoda tych dwóch setów. Mimo tego liczę, że jutro będziemy jeszcze bardziej skoncentrowani i napsujemy trochę krwi Francuzom.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Zapraszam do komentowania, bo każdy komentarz to dodatkowa motywacja.
Pozdrawiam
Violin
Wyczekuje na te rozdziały jak nienormalna. Z chwilą kiedy widzę, że oddajesz post lecę jak głupia by przeczytać to co napisałaś :) :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie (tak jak powtarzam za każdym razem) jest inne i przez to niesamowite.
Zastanawiam się czy to przypadkiem nie ten zbir zrobił to na komputerze Stephana.
Mam nadzieje, że wkrótce się wszystko wyjaśni :)
Do następnego ^^
Bardzo mi się podoba ta historia. Jest nieszablonowa i fascynująca. Czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńCo mi się zdaje, ale Amelka może być zaginioną siostrą Stefana. Mam tylko nadzieję, że się nie mylę.
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się Twój styl pisania i ogólnie ta cała historia. Zawiera w sobie wątek kryminalny co jest nowością w tego typu opowiadaniach. Pisz pisz, bo już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :) :*
OdpowiedzUsuńCudne :) Amelka jest taka urocza i myślę, że idealnie będzie dogadywała się z Marcinem i Hanią ♡ Sprawa ze Stephanem jest natomiast tajemnicza i tak trzyma w napięciu. Ale jestem ciekawa, czy pan trener dowie się, gdzie tak naprawdę znajduje się jego siostrzenica i jak dalej potoczą się jego losy. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
/Ola
Masakra :D czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńAntigaa *-*
Życzę dużo weny, trzymam kciuki. Narazie jest boskoo :D
świetny
OdpowiedzUsuń