sobota, 28 maja 2016

Rozdział 3


Paryż, 6 lutego 1986

– Stephane… Obudź się Stephane.

Antiga z trudem otworzył oczy, siadając na łóżku.

– Co się stało, Hav? – zapytał, zaspanym głosem.

– Nie mogę spać – odpowiedziała dziewczynka.

Stephane westchnął głęboko, ale przysunął się bliżej ściany, by zrobić miejsce siostrze. Uszczęśliwiona Haveline położyła się obok i wtuliła się w brata.

– Kiedy wróci tata? – zapytała, przytulając mocniej pluszowego misia.

– Już niedługo, Hav – wyszeptał chłopiec. – Już niedługo.
***

Lubin, 27–29 marca 2016

Sobotę państwo Możdżonkowie i Amelia spędzili w mieszkaniu, bo pogoda w Lubinie postanowiła się na nich obrazić. Nie przeszkodziło im to jednak w tym czas ten spędzić wesoło. W domu siatkarza pełno było różnorakich gier planszowych, które mała Amelka wręcz uwielbiała. Zaczęli od scrabbli.

– Mżyć – powiedziała dziewczynka, układając słowo.

–Ćma – dołożył swoje literki Marcin.

– Ćwiek

– Ilość

Tak to mniej więcej wglądało. W końcu doszło do zaciętej rozgrywki między Hanią i Amelką, bo Marcin poddał się w momencie, kiedy na planszy pojawiło się słowo śniedź, ułożone przez jego własną żonę.

Następnie przyszedł czas na bierki. Tutaj także środkowy nie miał za wiele do powiedzenia, bo z swoimi wielkimi paluchami nic wielkiego zdziałać nie mógł. Tak więc i tym razem mógł być tylko kozłem ofiarnym rozgrywki toczącej się między paniami.

Dużo rozmawiali. Amelka opowiadała o swojej szkole, kolegach z klasy i z domu dziecka, w zamian za to otrzymywała nad wyraz ciekawe historie związane albo z szatniami różnych klubów albo też pracą dziennikarza. Przez cały dzień uśmiech nie schodził jej z twarzy, była pełna energii i wyglądał na naprawdę szczęśliwą.

W niedziele dla odmiany postanowiło pojawić się słoneczko. Korzystając z pięknej pogody, małżeństwo postanowiło zabrać dziewczynkę do pobliskiego parku.

– Co robisz? – zapytał Marcin, kiedy zauważył, że Amelka wisi na drabinka do góry nogami.

– Sprawdzam jak widzi świat mucha, spacerująca po suficie – wyjaśniła. – No bo przecież nie przyczepię sobie butów do sufitu.

– No nie możesz

– Widzisz. To jedyne, rozsądne rozwiązanie – stwierdziła rezolutnie dziewczynka, ale jednocześnie chwyciła się już prawidłowo drabinki i zeskoczyła na ziemię. – Fajnie tu. Nigdy nie byłam w tym parku. 

– Jest nie duży i nie ma tu super nowoczesnych placów zabawa, więc nie wielu ludzi tu przychodzi. Idziemy na lody?  – zapytał siatkarz, machając jednocześnie do Hani.

– Mamy marzec, jest jakieś siedemnaście stopni… Okej, możemy iść na lody. – Amelka uśmiechnęła się szeroko i podskakując wesoło, ruszyła w stronę najbliższego sklepu.

Tak mniej więcej minęły im te dwa dni. W poniedziałek, zgodni z wcześniej daną obietnicą, Marcin zabrał małą na ryby. Ubrana w trochę przy dużą, niebieską bluzę, ogrodniczki czapkę z daszkiem, siedziała sobie na jednym z pomostów nad pobliskim jeziorem, machając wesoło bosymi stopami nad wodą i trzymając zdecydowanie za długą wędkę.

Nie wiele mówili. Delektowali się ciszą i spokojem. Jedynie Marcin co pewien czas rzucał jakąś uwagę, dotyczącą tego jak dziewczynka trzyma wędkę albo co robi. Czuł się naprawdę dobrze w towarzystwie tej malej istotki i coraz bardziej chciał mieć za sobą już te wszystkie rozprawy i inne głupoty, oficjalnie móc

– Ja… mam takie pytanie – postanowiła się w końcu odezwać się Amelia. – Czy ty… i Hania… czy wy… naprawdę myślicie… nad adoptowaniem mnie? – zapytała,  spuszczając wzrok.

Siatkarz zmarszczył brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Tak. – Uśmiechnął się delikatnie. – Tak naprawdę to podjęliśmy już decyzje i w środę złożymy odpowiednie papiery.

– Naprawdę! – Dziewczynka otworzyła szeroko oczy. – Ja… Dziękuję! – Rzuciła się Marcinowi na szyję i mocno go przytuliła. Na początku mężczyzna był zaskoczony takim zachowaniem, ale po sekundzie odwzajemnił uścisk. – Czuję to… poprzednie rodziny… one zrezygnowały…Ale wy… wy tego nie zrobicie! Prawda?! Ja to wiem! Jesteście inni, to pewne!

– Nie zrobimy, obiecuję – szepnął Marcin, jeszcze mocniej przyciągając do siebie drobne ciałko Amelki. Zauważył przy tym srebrny łańcuszek zawieszony na jej szyi, na którego końcu pobłyskiwało drobne serduszek. – Ładny medalik.

Amelia odsunęła się od siatkarza i delikatnie zdjęła naszyjnik.

– To jedyna pamiątka jaką mam po rodzicach – powiedziała, obracając go w dłoni. – Jest… wyjątkowy. Te wzroki na odwrocie to runy, nie ma drugiego takiego  na świecie.

– A to H.A?

– To pewnie inicjały mamy, chociaż… nie wiem, po prostu nie wiem.

– Chciałabyś ich kiedyś poznać?

Siedmiolatka spojrzała ze zdziwieniem na Marcina, nie wierząc w to co słyszy.

– Ja… Nie wiem – stwierdziła, wzruszając  ramionami. – Chciałabym… chciałabym tylko wiedzieć kim byli, kim JA jestem.

***

Lyon, 29 marca 2016

W siedzibie Interpolu panowała radość. W końcu po dziesięciu latach walki z jedną z największych międzynarodowych mafii i sracie wielu agentów, udało im się zabić szefa organizacji i prawie wszystkich jego ludzi.

– Tylko on uciekł? – zapytała prezydent Interpolu, spoglądając na podsunięte je zdjęcie.

– Gregor Tishenar, czterdzieści osiem lat, główne zadanie – wymierzanie zemst – powiedział jeden z agentów, kładąc na stole teczkę z dokumentami zbiega.

– Stanowi zagrożenie?

– Trudno powiedzieć.

***

Warszawa, 29 marca 2016

Rozplanowywanie, które mecze zobaczyć na żywo, które w telewizji, a które odpuścić, było trudne i irytując. Stephane siedział nad terminarzem Plus Ligi i próbował zdecydować czy lepiej pojechać do Olsztyna na mecz ze Skrą czy do Radomia gdzie mógłby obejrzeć oprócz miejscowej drużyny także Jastrzębski.

Jak się okazało jego problem został szybko rozwiązany, bo jeszcze tego samego wieczoru zadzwonił do niego Philippe z dość zaskakującą informacją – dostał ofertę z Bełchatowa i miał zamiar ją przyjąć. Antiga za bardzo nie protestował, ułatwiało mu to wręcz zadanie.

– A piątego wstąpimy do Lubina – podsumował w końcu, stawiając krzyżyk w odpowiednim miejscu w kalendarzu. Był zadowolony z tego, że w końcu udało mu się to ogarnąć i teraz mógł w spokoju spędzić resztę świąt.

A przynajmniej tak mu się wydawało. W momencie, w którym już miał zamykać laptopa, jego ekran zrobił się cały czarny, a potem powoli zaczęły się na nim pojawiać krwistoczerwone literki.

– „Wiem gdzie ona jest.” –  przeczytał powoli trener. – Timote!

– Coś się stało? – zapytał jego syn, wchodząc do salonu.

– Wgrywałeś jakąś grę na mojego laptopa?  – zapytał, wskazując na tajemniczy napis. Chłopiec pokręcił gwałtownie głową.

– Nic nie zrobiłem – stwierdził, podnosząc ręce do góry. – Zresztą nawet nie mam takiej gry. Może to tylko jakaś reklama. O… zniknęło!

Miał racje. Dziwny napis rozpłynął się w powietrzu i zamiast niego na ekranie znów widniało zdjęcie całej rodzinki. Stephane podrapał się po głowie i z niedowierzeniem usiadł przed laptopem.

– Dziwne – wyszeptał. – Bardzo dziwne.

Mamy i rozdział trzeci. Jest taki sobie wyobrażałam go sobie lepiej, szczególnie scenę na rybach. Ale wyszło jak wyszło trudno.
Rozpoczęliśmy turniej kwalifikacyjny. Wygrana z Kanadą cieszy, trochę tylko szkoda tych dwóch setów. Mimo tego liczę, że jutro będziemy jeszcze bardziej skoncentrowani i napsujemy trochę krwi Francuzom.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Zapraszam do komentowania, bo każdy komentarz to dodatkowa motywacja.
Pozdrawiam
Violin

7 komentarzy:

  1. Wyczekuje na te rozdziały jak nienormalna. Z chwilą kiedy widzę, że oddajesz post lecę jak głupia by przeczytać to co napisałaś :) :D
    To opowiadanie (tak jak powtarzam za każdym razem) jest inne i przez to niesamowite.
    Zastanawiam się czy to przypadkiem nie ten zbir zrobił to na komputerze Stephana.
    Mam nadzieje, że wkrótce się wszystko wyjaśni :)
    Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ta historia. Jest nieszablonowa i fascynująca. Czekam na następne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co mi się zdaje, ale Amelka może być zaginioną siostrą Stefana. Mam tylko nadzieję, że się nie mylę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie podoba mi się Twój styl pisania i ogólnie ta cała historia. Zawiera w sobie wątek kryminalny co jest nowością w tego typu opowiadaniach. Pisz pisz, bo już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne :) Amelka jest taka urocza i myślę, że idealnie będzie dogadywała się z Marcinem i Hanią ♡ Sprawa ze Stephanem jest natomiast tajemnicza i tak trzyma w napięciu. Ale jestem ciekawa, czy pan trener dowie się, gdzie tak naprawdę znajduje się jego siostrzenica i jak dalej potoczą się jego losy. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra :D czekam na następny <3
    Antigaa *-*
    Życzę dużo weny, trzymam kciuki. Narazie jest boskoo :D

    OdpowiedzUsuń