Stephane siedział na ławce przed
grobem siostry i myślał. Próbował oczyścić umysł, poukładać sobie zdarzenia z
ostatnich dni. Wiele razy zastanawiał się jak ma postąpić, co zrobić. Nie było
to łatwe, bo poczucie winy i chęć naprawienia starych błędów, przysłaniało
trochę racjonalne analizowanie sytuacji. A to musiał teraz zrobić. Wizyta na
cmentarzu miała mu w tym pomóc.
– I co ja mam zrobić Hav? – westchnął. – Tak
strasznie chciałbym żebyś tu teraz była, żeby to wszystko nigdy się nie
zdarzyło. – Schował twarz w dłoniach, skulił się w sobie. – Haveline… Jeśli…
jeśli ta Amelka naprawdę jest twoją córeczką, to ja… nie wiem… po prostu nie
wiem. – Pokręcił głową z zrezygnowaniem. – Chciałbym tylko żeby… żeby była
szczęśliwa – wyszeptał.
Dopiero po chwili zrozumiał co
powiedział. Spojrzał z niedowierzeniem na zdjęcie siostry, a potem na swoje
dłonie. W jego umyśle wszystko zaczynało się powoli układać, łączyć w logiczną
całość. Zaczął rozumieć czego naprawdę chce, co jest dla niego ważne.
A on chciał tylko wiedzieć.
Chciał tylko móc zasnąć spokojnie, wiedząc, ze jego mała siostrzenica jest
bezpieczna. Chciał wiedzieć, że to ona, że jednak całkowicie nie zawiódł
rodziny i może zapewnić Amelce bezpieczeństwo.
I wiedział doskonale, że u
Możdżonków dziewczynka to bezpieczeństwo ma zapewnione. Na własne oczy widział z
jaką miłością małżeństwo patrzyło na Amelkę, jak bardzo ona sama chce być
częścią tej rodziny. Ufał im, czuł, że z nimi mała będzie szczęśliwa.
– Już wiem co zrobię – powiedział, podnosząc
się gwałtownie. – Już wiem.
A on chciał tylko wiedzieć.
***
Paryż, 14 kwietnia 2016
Gregor był zadowolony ze swoich
obserwacji. Teraz wszystko stawało się dla niego łatwiejsze. Nie musiał się
martwić, że wplącze małą Amelkę w coś w co nie chciał jej wplątywać. Szczęście
dziewczynki i dla niego było najważniejsze i od tego jaka będzie decyzja jej
wujka, zależały dalsze kroki byłego mafiosa.
A teraz mógł bez problemu się
ujawnić.
Wolał jednak chwilę poczekać, zobaczyć
jak będzie wyglądała konfrontacja Antigi i małżeństwa Możdżonków. To też było
dla niego ważne, od tego też zależały kolejne jego kroki. Bo choć wiedział, że
Stephane działa według jego planu, to nie mógł przewidzieć jak zareaguje nowa
rodzina dziewczynki.
Na razie jedyne co mógł zrobić to
czekać.
***
Lubin, 16 kwietnia 2016
Hania czekała na Amelkę przed
wejściem do szkoły. Zaraz miały skończyć się lekcje, a we wtorek to ona
odbierała małą.
Rozbrzmiał dzwonek i chwilę
później przez drzwi zaczęli wychodzić pierwsi uczniowie. Były to głównie
starsze dzieci, ubierające się zdecydowanie szybciej, albo te, których rodzice
czekali wewnątrz budynku. Kobieta szukała wzrokiem blondwłosej dziewczynki, ale
nie mogła wypatrzeć jej wśród dzieci, mimo że Amelka zwykle była jedną z
pierwszych, które opuszczały szkołę. Teraz jednak nigdzie jej nie było, co
bardzo zmartwiło hanie. Zaniepokojona weszła do środka i zaczęła szukać
podopiecznej. Zauważyła ją, siedząca na schodach i wpatrującą się pusto w
srebrny medalik.
– Coś się stało? – zapytała Hania, siadając
obok.
– Co… – Wyrwana z zamyślenia Amelka spojrzała
zdziwionym wzrokiem na opiekunkę. – Nie… tylko się zamyśliłam. – Próbowała
szczerze się uśmiechnąć, ale Hania doskonale wiedziała, że kłamie. – Idziemy? –
Dziewczynka podniosła się wesoło, zarzucając na ramiona kolorowy plecak. Hania
na razie wolała nie kontynuować tematu i porozmawiać z Amelką w domu w
obecności Marcina.
Przez całą drogę dziewczynka nic
nie mówiła, co było do niej nie podobne. Hania naprawdę zaczęła się martwić tym
co mogło się stać w szkole.
Dlatego też kiedy tylko z
treningu wrócił Marcin, od razu o wszystkim mu opowiedziała.
– Musimy z nią porozmawiać – powiedziała
stanowczo, kiedy Amelka poszła do swojego pokoju zrobić jakieś pojedyncze
zadanie. Jej mąż przytaknął szybko po czym oboje udali się do sypialni
siedmiolatki.
– Kochanie – zaczęła Hania, siadając na łóżku
dziewczynki. Ta jednak nie oderwała wzroku od ćwiczeń, tylko dalej zawzięcie
kolorowała coś w podręczniku. – Powiedz nam, co się stało? – zapytała
spokojnie.
Amelka nic nie odpowiedziała,
nawet na chwilę nie przerwała kolorowania.
– Jeśli nam nie powiesz, to nie będziemy
wstanie ci pomóc – powiedział Marcin, stając za dziewczynką i kładąc dłoń na
jej ramieniu. Ona tylko zacisnęła zęby i mocniej przycisnęła kredkę do kartki,
tak, że złamała grafit.
– To wszystko przez Julkę! – wybuchła w końcu.
– Ostatnio na lekcji mieliśmy zastępstwo i nowa pani kazała nam powiedzieć
czego nauczyli nas rodzice. No i Julka zaczęła się ze mnie śmiać, bo przecież
mnie mama nie mogła nauczyć wiązać butów czy robić wianki, a tata nigdy nie
pokazał mi jak się puszcza latawce. A nie zrobili tego, bo ich nie mam. I ona
bez przerwy mi to wypominała i mówiła, ze przez to jestem jakaś gorsza. A
dzisiaj pani rozdawała role na przedstawienie z okazji dnia rodziny i ona znów
się śmiała, bo w moim kawałku wierszyka jest o tacie, któremu dziękuję za
nauczenie mnie jak się jeździć na rowerze. Julka stwierdziła, że nie mogę tego
powiedzieć, bo przecież kłamanie jest złe i… – Dziewczynka zezłościła się tak
bardzo, że zamachnęła się trzymaną kredką i rzuciła ją okno.
Hania i Marcin wymienili
zmartwione spojrzenia. Czuli gdzieś podświadomie, że kiedyś będą musieli
zmierzyć się z taką sytuacją, ale nie przygotowali się na to w żaden sposób.
Jednak w końcu siatkarz podszedł
do Amelki, wziął ją na ręce i mocno przytulił. Dziewczynka położyła głowę na
jego ramieniu, a jej drobnym ciałkiem wstrząsnął płacz.
– Już wszystko dobrze – wyszeptał, gładząc ją
po blond loczkach. – Już wszystko dobrze.
***
Lubin, 16 kwietnia 2016
– Co z tym zrobimy? – zapytała Hania, kiedy
wieczorem usiedli w salonie.
Marcin nie odpowiedział tylko
dalej wpatrywał się w trzymany kubek z herbatką. Myślał, analizował. To była
nowa sytuacja, musiał znaleźć nowe rozwiązanie. A nie było to proste.
– Kochanie? – Kobieta podeszła do męża i spojrzała mu w oczy. – Musimy coś zrobić.
– Kochanie? – Kobieta podeszła do męża i spojrzała mu w oczy. – Musimy coś zrobić.
Siatkarz uśmiechnął się do niej.
Wiedział już co zrobi, znalazł rozwiązanie. Było dobre, logiczne.
– Kupię jej rower – powiedział, delikatnie całując
żonę – i nauczę ją nim jeździć.
***
Lubin, 17 kwietnia 2016
Marcin nie spodziewał się
telefonu od Stephana. Dlatego kiedy stojąc przed halą, zobaczył, kto do niego
dzwoni był mocno zdziwiony.
– Halo? – odebrał połączenie.
– Cześć, Marcin – zaczął Stephane. Jego głos
brzmiał niepewnie, jakby mężczyzna mocno się denerwował. – Słuchaj, jest
sprawa, moglibyśmy się gdzieś spotkać i pogadać?
– A o co chodzi? – dopytywał siatkarz. Nie był
za bardzo przekonany co do całej tej sytuacji, wyglądała mu ona na wyjątkowo
dziwną.
– To nie jest rozmowa na telefon – mruknął Antiga.
– Wiem, ze to brzmi dziwnie podejrzanie, ale to naprawdę ważne – powiedział wręcz
błagalnym tonem.
– Chodzi o siatkę? – zapytał prosto z mostu Marcin,
jednocześnie analizując wszystkie ostatnie wydarzenia, by znaleźć wśród nich
coś innego, niepokojącego.
Gdzieś z tyłu głowy zapaliło mu
się światełko ostrzegawcze.
– Nie – zaprzeczył trener. – To dotyczy – zawahał
się – Amelki – powiedział w końcu.
– Amelki? – Możdżonek był naprawdę zszokowany.
Tego się nie spodziewał, nie mógł tego przewidzieć.
– To skomplikowane. Po prostu spotkajmy się
gdzieś, ty, ja i Hania i to jak najszybciej – poprosił. W jego głosie słychać
było desperacje.
To było dziwne, nawet bardzo
dziwne. Ale jeśli dotyczyło jego malej Amelki, to Marcin nie zamierzał tego
ignorować.
– Dobrze, zgadzam się.
Jeśli chodzi o następne dwa tygodnie to sprawa wygląda w ten sposób - jutro i w sobotę pojawią się rozdziały na "Siatkówka? To trudny przypadek" i "Without you in my life". Niestety jeśli chodzi o "Enigmę uczuć" to na razie stanęłam w jednym momencie i prędko nie ruszę.
W niedzielę wyjeżdżam, nie biorę ze sobą laptopa i najprawdopodobniej przez ponad tydzień rozdziałów nie będzie. Wszystko zależy od tego jak będzie z Internetem w miejscu, do którego jadę i czy będzie mi się chciało przepisywać rozdziały na komórkę.
To tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. To naprawdę ogromna motywacja.
Pozdrawiam
Violin
Ciekawi mnie jak Marcin i Hania zareagują na to co powie im Stefan. Już nie mogę się doczekać kolejnej części :) pozdrawiam i jeśli masz ochotę zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńCudne :)
OdpowiedzUsuńPotrafisz zaciekawić czytelnika. Jestem bardzo ciekawa wielu rzeczy. Ci zrobi Gregor? Co będzie z Amelką - czy będą się z niej śmiać w szkole? No i przede wszystkim jak Antiga powie Marcinowi i Hani o całej sprawie? Już nie moge się doczekać. Mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedzi na te pytania.
Tymczasem życzę weny.
Pozdrawiam ;)
Jest super :) naprawdę dobry rozdział :) akcja coraz bardziej się rozwija. mam nadzieję, że Stefan w końcu pozna prawdę i trochę się uspokoi ;) ciekawa jest osoba Gregora.. Mam nadzieję, że to opowiadanie potrwa naprawdę solidne kilkadziesiąt rozdziałow. Miło, lekko się to czyta. Pełno teraz tanich romansideł, które aż ociekają cukierkowością.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam :)
Jest świetne jak zawsze ☺ lubię czytać twoje opowiadania ☺ czekam z niecierpliwością na next ☺
OdpowiedzUsuń